Jakże prostą sprawą jest narzekanie. Co trudnego w opowiadaniu o tym,
jak się nam w życiu dobrze układa? Każdy smęci, to na brak pieniędzy, na problemy w związku, na złośliwych sąsiadów, na zbyt wiele obowiązków.
Można powielać przyczyny. Dlaczego tak niewiele osób w zamian za użalanie się nad
sobą, mówi o tych korzystnych aspektach życia? Dlaczego tak mało
osób w ogóle widzi te pozytywne strony? Dlaczego, gdy ma miejsce zła sytuacja, od razu wszystkim opowiadamy, a o tym, że jest dobrze nie mówimy nikomu? Dlaczego tak sporadycznie się uśmiechamy? Przygnieceni
przez te wszystkie smutki nie widzimy zalet, krótkich wesołych chwil w naszym życiu, przelotnych momentów... Żyjąc,
umieramy. Próbuję zmagać się z własnym charakterem. Małymi krokami,
zmieniam cząstki siebie. Czy kiedyś uda mi się spojrzeć na siebie
pozytywnie? Chodzi o szczerość do samego siebie. Nie chcę się okłamywać -
chcę tak myśleć. Do tego dążę, w nadziei, że mi się uda. Potwierdzi się
stwierdzenie „nadzieja matką głupich”?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
za podpisywanie się przez Anonimowych będę dozgonnie wdzięczna : )