sobota, 8 września 2012

jak

Piknik? Nie jedno ma znaczenie. Kosz pełen przysmaków, koc i piękne talerzyki. Miejsce oddalone od ludzi i promienie słońca prażące nasze ciała. Duża dawka śmiechu, rozmowa, ubrudzenie się owocami i słodkie pocałunki. Kiedy sięgam do kosza, nagle łapiesz mnie stanowczo za biodra i przyciągasz do siebie. Teraz, kiedy siedzę na Twoich udach, głaszczesz mnie delikatnie po brzuchu. Przejeżdżasz palcami po linii kręgosłupa, a ja bezwarunkowo się wyginam. Ściągasz moją zwiewną sukienkę i kładziesz na brzuch. Dłonie, które wcześniej błądziły po plecach, teraz masują pośladki. Usta muskają szyję, chwytasz mnie za włosy, które wcześniej związałam w kucyk. Płonę z pożądania, a Ty zsuwasz się coraz niżej...



1 komentarz:

za podpisywanie się przez Anonimowych będę dozgonnie wdzięczna : )